peergynt 1 peergynt 1
501
BLOG

Jeszcze o profesorze Bogdanie Chazanie

peergynt 1 peergynt 1 Polityka Obserwuj notkę 39

 

Piszę to w kontekście wywiadu z panem profesorem „Duży Format” (czw. 12 czerwca). Otóż pan profesor odmówił dokonania aborcji dziecka pani Agnieszki, ale też nie skierował jej do innego lekarza, który by tego dokonał. Sprawa jest dobrze znana, więc nie ma sensu omawiania szczegółów. Profesora czepiają się, bo złamał prawo. Bo miał wskazać innego lekarza. Z tego powodu powinien ponieść konsekwencje, których ponosić nie chce. Broni się i ma do tego prawo. Robi to zresztą bardzo zręcznie w tym wywiadzie. Ale ja nie o tym.

Ja o tym, dlaczego profesor nie chciał dokonać aborcji. O to mam do niego żal. Zasłania się klauzulą sumienia. Jest coś takiego w prawie i mówi, że lekarz może odmówić dokonania aborcji, gdy jego światopogląd mu na to nie pozwala. Światopogląd, czyli konkretnie wiara katolicka. Trochę to idiotyczne, ale OK. Tak mają i niech tak jest. Z aborcją jest taki kłopot, że są różne poglądy na to, kiedy zaczyna się człowiek. Profesor i tacy jak on twierdzą, że wtedy, gdy komórka z komórką się sczasną i… już jest dziecię. Inni (np. ja) dowodzą, że wtedy gdy dziecko przyjdzie na świat. Mój argument opiera się na wiedzy wyniesionej z salki katechetycznej na ulicy Morawskiej, gdzie mój proboszcz dobrodziej kładł mi do łba, że z chwilą urodzenia otrzymałem duszę nieśmiertelną (choć on w istnienie jakiejkolwiek duszy w moim grzesznym ciele szczerze wątpił). Są też tacy, że życie zaczyna się gdy dzieci wyjdą z domu, a pies zdechnie, ale jako krotochwilne, takimi insynuacjami nie będziemy się zajmować.  Podejrzewam, że ja i profesor nigdy nie dojdziemy do jedności. On nazywa istotę w łonie matki dzieckiem, a ja płodem. Aborcję nazywa zabiciem nienarodzonego, a ja usunięciem płodu. Zwolennicy penalizacji aborcji często pokazują zdjęcia płodów w 16-tym tygodniu ciąży. Wyglądają prawie jak małe dziecko. Lecz taki ludzki zarodek już tak nie wygląda. Jest mniejszy od kropki na końcu tego zdania. Ale tą kropkę chcą tak samo chronić jak ten 16-sto tygodniowy płód. Tego nie rozstrzygniemy.

Ale pan profesor odmówił aborcji pani, której dziecko (płód) jest uszkodzony. Nie ma szansy na przeżycie. Nawet, gdy uda mu się dotrwać do rozwiązania – umrze (już jako dziecko). Jestem pewien, że takie dziecko nic nie czuje. Ani w momencie urodzenia, ani w brzuchu matki. Pewno też nie cierpi. Cierpi za to jego matka. Pani Agnieszka. Wie, że nosi pod sercem dziecko, które już jest… sam nie wiem jak to nazwać. Chce sobie tego cierpienia, a także (jak sądzi) cierpienia swojego dziecka, oszczędzić. Prosi więc pana profesora o przerwanie tych cierpień. O pomoc…

Ale profesor jest katolikiem, chrześcijaninem. Dlatego odmawia. Ponoć istnieje jakieś prawo boże (nie wiem jakie?) które tego zabrania. Uważa, że jego bogu nie podobałoby się, gdyby usunął ten płód. Gdyby ulżył tej kobiecie. Gdy stanie profesor u stóp tronu jego bóg pogłaszcze go po łysinie i obwieści: dobrze Boguś zrobiłeś. W końcu ta Agnieszka ma tylko jeszcze jakieś trzy miesiące, potem, jak się należy urodzi, dziecko sobie umrze i o co ten krzyk!

Ludzie wiele razy umierali za wiarę. Doznawali w jej imieniu krzywd, znosili upokorzenia. Uważam to za bzdurę, bo ja, gdyby mi przyłożyli gorące żelazo wyznałbym każdą wiarę, nawet w boga łososia wielkiego. Ale podziwiam tych, których stać na takie poświęcenie. Lecz potępiam np. tych, którzy w imię Allacha rozwalili wieże WTC w NJ. Bo ci prócz siebie, zabili też wiele niewinnych osób. Nie porównuję profesora do tego. Lecz cóż on robi. Swoje sumienie uspokaja kosztem cierpienia pani Agnieszki. Po robocie pójdzie sobie do domeczku, zje kolację, weźmie prysznic, odmówi paciorek i położy się do łóżeczka.  Ciekawe, czy pomyśli, że w innym domeczku cierpi ofiara jego głębokiej wiary. Może pomyślałby, że gdyby na chwilę zawiesił swoje spiżowe zasady, gdyby zdobyłby się na odrobinę empatii ulżyłby bliźniemu, którego ponoć kocha jak siebie samego.  Może małe odstępstwo pozwoliłoby i pani Agnieszce na luksus spokojnego snu. Po paciorku (bo zakładam, że też jest katoliczką skoro poszła do szpitala im. Świętej Rodziny) pomodliłaby się za pana profesora co ostudziłoby gniew Jahwe na pana profesora. Ponadto, w wierze chrześcijańskiej istnieje instytucja spowiedzi i pokuty. Gdyby pan profesor zrobiłby te aborcję, którą uważa za złe, mógłby się wyspowiadać księdzu. Nie wierzę, że ten by nie dał rozgrzeszenia. Trzy zdrowaśki załatwiłyby sprawę. Choć kto wie…

Cenię dorobek i wiedzę pana profesora. Lecz nigdy nie zwróciłbym się do niego o pomoc. Boję się fanatyków religijnych, do których profesora zaliczam. Oni wolą boga potrafią wytłumaczyć każdą niegodziwość. Należy się od nich trzymać z daleka.

peergynt 1
O mnie peergynt 1

Interesuję się sztuką, historią, polityką i sportem. Wiek - między czterdziestką, a śmiercią... Politycznie jestem liberałem, cokolwiek to znaczy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka