peergynt 1 peergynt 1
1257
BLOG

Co zrobić, by Polacy mieli więcej dzieci

peergynt 1 peergynt 1 Polityka Obserwuj notkę 49

 Na to pytanie odpowiem w sposób bardzo prosty: Nie wiem. Skoro nie wiem, powinienem nie podejmować tematu. Piszę jednak o tym dlatego, że pan profesor Rybiński wie, a ja mu chcę uświadomić, że i on nie ma na to pytanie sensownej odpowiedzi.

Proponuje on bowiem, żeby Polaków przekupić. Będziesz miał dziecko to dostaniesz od państwa (czyli ode  mnie) po tysiaku. Nie będę dywagować – skąd on ten szmal weźmie. Chciałbym zastanowić się, czy ten tysiąc na łebka (nowo narodzonego) wpłynie w jakikolwiek sposób na dzietność rodaków. Nie wiem, gdyż albowiem nie jestem prorokiem, ale kierując się doświadczeniem i wiedzą, szczerze powiedziawszy - wątpię. Spójrzmy bowiem na ludzi, którym niczego nie brakuje. Czy oni posiadają tupiącą gromadkę w dużej ilości. Sam profesor Rybiński, który do biednych chyba nie należy, ma dwójkę dzieci, a pierwszy syn urodził mu się gdy miał 35 lat. Wielki orędownik polityki rodzinnej poseł Ziobro, który ma 43 lata, ma jednego syna, który mu się urodził w wieku 41 lat. Jako euro poseł z pensją 30 tysięcy miesięcznie mógłby tych dzieci mieć całą gromadkę. Ale nie ma. Ciekawe, czy ten tysiąc od Rybińskiego go zachęci. O prezesie Kaczyńskim z litości nie wspomnę.

Myślę, że problem nie leży w braku pieniędzy, żłobków, czy przedszkoli u młodych ludzi. Moje młode pracownice (ok. trzydziestki) mają po jednym dziecku, a drugiego już nie chcą. Nie miałem z tym, jako pracodawca problemu. Gdy okazało się, że są w ciąży, zrobiliśmy plan, jak firma ma się bez nich na czas macierzyństwa obyć. Wszystko przebiegło bez problemu i tak mogłoby być przy następnym dziecku. Ale nie chcą. Za bardzo im się podobają uciechy życia by ponownie się zabawiać pieluchami i smoczkami. Gdy mówię im o radości z posiadania potomka, macierzyństwie i o szklance wody, który nam dzieci podają na łożu śmierci odpowiadają żebym przestał pierdzielić, a na łożu śmierci na pewno nie będzie im się chciało pić. Może to śmiesznie zabrzmi, ale wg mnie, dobrobyt im uderzył do głowy. Ciągle słyszę jak umawiają się na fitnesy, sauny i babskie combry. Z dziećmi zostaje wtedy ojciec lub dziadkowie. Tylko jedna z ich koleżanek ma trójkę dzieci. Ale ona całkowicie „wypadła z obiegu”. Nie ma czasu.

Jako jeden z nielicznych moich rówieśników jestem dziadkiem. Zostałem nim w wieku 45 lat i mimo, że na początku był to dla mnie szok, dziś jestem z tego zadowolony, żeby nie powiedzieć – dumny. Moi koledzy trochę mi tego wnuka zazdroszczą bo ich dzieci, które są rówieśnikami moich ani o tym myślą. Byłem w przedszkolu na dniu babci i dziadka. Tego nie wiem, ale po mojemu, razem z żoną byliśmy najmłodsi (znaczy się dziadkami). Nie było tam moich rówieśników. To świadczy o tym, że młodzi nie chcą mieć dzieci. Zostawiają to na później. Czasami okazuje się, że za późno. Wg mnie, żaden tysiąc złotych tego nie zmieni.

Najwięcej dzieci rodzi się tam gdzie jest bida z nędzą. Europa się wyludnia, bo jesteśmy syci i zadowoleni z życia. We Francji, gdzie przyrost naturalny jest dodatni jest on dziełem biednych emigrantów z Maghrebu. Może i dobrze, że Francuzów przybywa lecz mam wrażenie, że przybywa tych, którzy corocznie podpalają samochody w podparyskich suburbiach. Niemcy, którzy mają jeden z najlepszych systemów socjalnych, gdzie opłaca się mieć dzieci, borykają się z tym samym przyrostem naturalnym co my. A oni dostają w Euro!

Moim zdaniem ekonomiści powinni zająć się czymś innym. Nie ma sensu kombinować nad problemem zwiększenia populacji. To się nie uda. Nie ma sposobu by zmusić ludzi do płodzenia dzieci. Należy się zastanowić, co zrobić w obliczu zmniejszającej się populacji. Jak się zachować, gdy będzie nas mniej. Bo dotychczas wszystko działało na zasadzie łańcuszka świętego Antoniego. Ci którzy do systemu wchodzą dotują tych, którzy już w systemie są. Warunek był tylko jeden. Nowych musiało ciągle przybywać. Od początku świata funkcjonowało to nieźle. Ludzi przybywało. Nasz gatunek jest dominujący. Gdyby bóg istniał, dawno by się nas pozbył. Zagrażamy naturalnemu porządkowi świata. Ale teraz jest inaczej. W każdym razie w naszej części świata. Tej części, która jest najbardziej pożądana dla wszystkich ludzi. Bo każdy biedny Azjata, Afrykańczyk, czy mieszkaniec południowej Ameryki chciałby zostać obywatelem Unii Europejskiej. W tej właśnie części świata ludzie nie chcą się rozmnażać. Jest im tak dobrze, że nie chcą mieć dzieci. Czy to musi być tragedia?!

W Niemczech mieszka blisko 82 mln ludzi. Prognozy powiadają, że do roku 2100 Niemców zostanie tylko ok. 50 milionów. Politycy biją na alarm. Tragedia! Czyżby! Terytorium Niemiec to 357 tys. Km kwadratowych. Polska jest niewiele mniejsza. 312,6 tys. Km kwadratowych. A obywateli tylko 38 milionów. Francja jest o wiele większa. 643 tys. Km, a ludności tylko 65,8 mln. Dlaczego musi nas być ciągle więcej?! By spełniać warunek łańcuszka?! Dobrze by było. Ale tak nie jest. I już nie będzie.

 Ekonomiści powinni zająć się problemem zmniejszania się populacji. Jak powinna, w obliczu tego zjawiska, zachowywać się gospodarka, państwo. Jaki system podatkowy powinien temu sprzyjać i co zrobić z emerytami i ludźmi niezdolnymi do radzenia sobie samymi z sobą. Miasta będą się wyludniać. Będzie mniej konsumentów i widzów spektakli sportowych. Na drogach będzie mniej samochodów. Zjemy mniej hamburgerów i pierogów. Jak to ogarnąć?!

Sam jestem ekonomistą. Po akademii w Katowicach. Lecz nie mam pomysłu, jak to rozwiązać. Ale coś wymyślę…

peergynt 1
O mnie peergynt 1

Interesuję się sztuką, historią, polityką i sportem. Wiek - między czterdziestką, a śmiercią... Politycznie jestem liberałem, cokolwiek to znaczy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka